Berfrois

‘Alushta by Day’ by Adam Mickiewicz

Print

Translated by Brian Reed

From its breast the mountain now shakes its misty khalat.
With morning namaz the field, spiked golden, roars.
The forest bows and from its May-tresses pours,
As from a khalifah’s rosary, ruby and garnet.
The meadow’s all flowers. Over it flowers float,
A rainbow scythe, butterflies of many colors.
They–a diamond baldachin–hide heaven’s course.
Far off a locust tugs its winged winding sheet.
And where the bald rock gazes into the waters
The sea seethes and, if repulsed, new roars rush out.
In this roaring the light plays, as in the eyes of tigers
Presaging a sterner storm on this narrow land-spit.
Lightly on the depths a wave sways and shivers
While in it bathes a flock of swans, a fleet.

Aluszta w dzień

przez Adam Mickiewicz

Już góra z piersi mgliste otrząsa chylaty,
Rannym szumi namazem niwa złotokłosa,
Kłania się las i sypie z majowego włosa,
Jak z różańca chalifów, rubin i granaty.

Łąka w kwiatach, nad łąką latające kwiaty,
Motyle różnofarbne, niby tęczy kosa,
Baldakimem z brylantów okryły niebiosa;
Dalej sarańcza ciągnie swój całun skrzydlaty.

A kędy w wodach skała przegląda się łysa,
Wre morze i odparte z nowym szumem pędzi;
W jego szumach gra żwiatło jak w oczach tygrysa,

Sroższą zwiastując burzę dla ziemskiej krawędzi;
A na głębinie fala lekko się kołysa
I kąpią się w niej floty i stada łabędzi.

Read Brian Reed’s notes on translation here

Piece originally published at Arcade |Creative Commons License